Wszystkim moim czytelnikom i komentatorom, oraz ludziom znanym i nieznanym życzę zdrowych i udanych świąt w gronie
tak rodzinnym jak i osobom samotnym, smacznego jajka, oraz
zadowolenia z tego co jest, oraz
nadzieją na lepsze dni.
Włodzimierz Wojakowski
Widok z Wawelu.
sobota, 30 marca 2013
piątek, 29 marca 2013
Wielki Piątek
830
Wielki
Piątek.
Życie
nam przysparza troski
I
nie szczędzi perturbacji -
W
Wielki Piątek, Rosołowski
Wrócił
rankiem z delegacji,
Zmienił
gatki i ubranko,
Przetarł
szmatką środek glacy,
A
tu żonka już śniadanko
Niesie
mu na srebrnej tacy.
Są
jajeczka, jest baleron,
Są
z masełkiem pyszne chałki....
Rosołowski
jak perszeron
Zarżał
widząc te specjałki !
Już
się rzucił na kiełbasę,
Już
jej kawał niósł ku ustom,
A
wtem jak ktoś chrząknie basem,
Choć
w pokoju było pusto !
Biedak
dostał skurczu w nogach
I
pomyślał cały drżący:
- Ani chybi to przestroga,
- Chociaż jestem nie wierzący...
Tu
się zerwał przerażony,
Popił
wody, jęknął głucho
I
nerwowo rzekł do żony:
-Coś
mnie dzisiaj boli brzucho !
I
odstawił te specjały
(tak
mu całkiem zmiękła rura)
I
- kompletnie zramolały -
Pokuśtykał
w stronę biura....
Wówczas
żona w stronę szafy
Rzekła
z wniebowziętą miną:
- No, obyło się bez gafy !
- Wyłaź Feluś! Stary spłynął
Wiersz
Andrzeja Waligórskiego
2013-03-29 Polityka-Rymki
Włodzimierz
Wojakowski
czwartek, 28 marca 2013
Święta Wielkanocne.
829
Święta
Wielkanocne.
Czwartek,
piątek i sobota
wielkość
dni jest stała
na
koniec już Wielkanoc
jako
nocka się została.
Pamiętna
ostatnia wieczerza
wieczorem
już uwięziony
w
tak cudowny sposób zrodzony
by
zostać w końcu zgładzony ?
W
biedzie w stajence zrodzony
pasterzem
był też za życia
gdy
słuchać jak cuda czynił
to
rekord że nie do pobicia.
Na
końcu droga krzyżowa
cierpienie
też czuł do końca
przybity
gwoździami do krzyża
bez
wody w promieniach słońca.
Na
koniec przebity lancą
już
martwy gdy został pochowany
cudownie
w nocy ożył
lecz
los co potem nieznany.
Podobno
razem z Bogiem
gdzieś
siedzi po prawicy
i
tyle tylko o nim wiedzą
nasi,
tak wierzący katolicy.
2013-03-28
Polityka-Rymki
Włodzimierz
Wojakowski
poniedziałek, 25 marca 2013
Dziwne spojrzenie
828
Dziwne
spojrzenie.
Dlaczego
nasze blogi
tak
strasznie zdziadziały
jak
by żadnej ikry
już
w sobie nie miały ?
Jeden
bardzo chory
drugi
obrażony
dlaczego
na blogu
także
jest skłócony.
Widać
że nie tylko
tak
jest w polityce
Polak
Polakowi
strzela
w potylicę.
Lenistwo
wyziera
nawet
w Internecie
kto
dziś komentuje
chyba
sami wiecie.
Komentarz
to podstawa
też
wymiana myśli
a
dziś przeczytali
zanim
jeszcze przyszli.
Wszędzie
są blokady
blog
jest jak więzienie
dlaczego
na drugich
tak
dziwne spojrzenie ?
2013-03-25
Polityka-Rymki
Włodzimierz
Wojakowski
czwartek, 21 marca 2013
Zawitała wreszcie wiosna.
827
Zawitała wreszcie wiosna.
Zawitała
wreszcie wiosna
bo
skończyła się zima
lecz
to w kalendarzu
bo
mrozik też trzyma.
Ale
jest nadzieja
że
długo nie wróci
zwłaszcza
gdy Marzannę
młodzież
w wodę wrzuci.
Popłynie
do morza
resztki
kry rozpuści
ale
teraz znowu obawa
jak
woda rzeki opuści
Bo
ludzi przy rzekach
woda
wnet zaleje
tyle
naraz tej wody
że
w końcu wyleje.
My
za dobrze wiemy
co
się wtedy dzieje
taki
los powodzian
że
aż grozą wieje.
Woda
wszystko niszczy
lub
zabiera nawet życie
woda,
woda wszędzie
gdzie
tylko spojrzycie.
Na
pomoc wtedy ruszają
strażacy
oraz żołnierze
lecz
giną wtedy kury
i
nie jedno zwierzę.
Dzisiaj
to jest uciecha
że
odchodzi nam zima
lecz
co będzie dalej
odpowiedzi
nie ma!!!
2013-03-21 Polityka-Rymki
Włodzimierz
Wojakowski
poniedziałek, 18 marca 2013
Pośród niesnasek Pan Bóg uderza.
825
Pośród niesnasek Pan Bóg uderza.
Dopiero jako człowiek
a dzisiaj to już papież
taka szybka zmiana
że się nie połapiesz.
Lecz zaraz na początku
widać pewne zmiany
nie przywdział pelerynki
gdy przez tłum witany
Już robi furorę
choć tak mało znany
zna osiem języków
czy dobrze wybrany ?
Przytoczę tu wiersz Juliusza Słowackiego pod takim tyt. jak nagłówek, który po śmierci Grzegorza XVI był oczekiwaniem papieża słowiańskiego na początku XIX w. Może wreszcie ten, będzie tym oczekiwanym papieżem, na wszelkie zło, jakie się dzieje w KK.
Pośród niesnasek Pan Bóg uderza
W ogromny dzwon,
Dla słowiańskiego oto papieża
Otworzył tron.
Ten przed mieczami tak nie
uciecze
jako ten Włoch,
On śmiało, jak Bóg pójdzie
na miecze;
Świat mu – to proch 826
Pośród niesnasek Pan Bóg uderza.
Takiego ducha wkrótce ujrzycie
Cień, potem twarz;
Wszelką z ran świata wyrzuci
zgniłość,
Robactwo,gad
Zdrowie przyniesie, rozpali miłość
I zbawi świat.
A trzeba mocy, byśmy ten pański
Dźwignęli świat:
Więc oto idzie papież słowiański,
Ludowy brat.
Może to nasz wieszcz się pomylił, ale chodziło mu o to samo, czyli dogadanie się z ludem, i utemperowanie niepożądanych poczynań kościoła, a zwłaszcza jego
dostojników, tym bardziej że bogactwo kościoła, i jego olbrzymie połacie nie uprawianej ziemi, przerasta
jego potrzeby. Ziemia zawsze należała do ludu, bo to ona dawała mu zawsze nadzieję przetrwania a tak stoi odłogiem i nie uprawiana przez lata, traci na wartości
i jej znaczeniu.
2013-03-18 Polityka-Rymki
Włodzimierz Wojakowski
Pośród niesnasek Pan Bóg uderza.
Dopiero jako człowiek
a dzisiaj to już papież
taka szybka zmiana
że się nie połapiesz.
Lecz zaraz na początku
widać pewne zmiany
nie przywdział pelerynki
gdy przez tłum witany
Już robi furorę
choć tak mało znany
zna osiem języków
czy dobrze wybrany ?
Przytoczę tu wiersz Juliusza Słowackiego pod takim tyt. jak nagłówek, który po śmierci Grzegorza XVI był oczekiwaniem papieża słowiańskiego na początku XIX w. Może wreszcie ten, będzie tym oczekiwanym papieżem, na wszelkie zło, jakie się dzieje w KK.
Pośród niesnasek Pan Bóg uderza
W ogromny dzwon,
Dla słowiańskiego oto papieża
Otworzył tron.
Ten przed mieczami tak nie
uciecze
jako ten Włoch,
On śmiało, jak Bóg pójdzie
na miecze;
Świat mu – to proch 826
Pośród niesnasek Pan Bóg uderza.
Takiego ducha wkrótce ujrzycie
Cień, potem twarz;
Wszelką z ran świata wyrzuci
zgniłość,
Robactwo,gad
Zdrowie przyniesie, rozpali miłość
I zbawi świat.
A trzeba mocy, byśmy ten pański
Dźwignęli świat:
Więc oto idzie papież słowiański,
Ludowy brat.
Może to nasz wieszcz się pomylił, ale chodziło mu o to samo, czyli dogadanie się z ludem, i utemperowanie niepożądanych poczynań kościoła, a zwłaszcza jego
dostojników, tym bardziej że bogactwo kościoła, i jego olbrzymie połacie nie uprawianej ziemi, przerasta
jego potrzeby. Ziemia zawsze należała do ludu, bo to ona dawała mu zawsze nadzieję przetrwania a tak stoi odłogiem i nie uprawiana przez lata, traci na wartości
i jej znaczeniu.
2013-03-18 Polityka-Rymki
Włodzimierz Wojakowski
piątek, 15 marca 2013
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
823
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
Wspomnienia o budowniczych Huty im Lenina.
Wspomnienia nie tyczą tylko uczestników,
bo żyją jeszcze ich dzieci i wnuki .
62 lata to już jest historia
bo lat tych tyczą me wspomnienia
a lata to były bardzo trudne
ocalmy je od zapomnienia.
Od nazwisk aż się kotłuje
nie znane są wszystkich dzieje
lecz kiedy człowiek umiera
bez nazwiska aż pustką wieje.
Niby nie wolno nazwisk
ale jak wskrzesić wspomnienia
kiedy świat w miejscu nie stoi
a nawet swych nazwisk się boi.
Głowa ma pełna wspomnień
dzisiaj to dawne są dzieje
to piękne i trudne czasy
niech nikt się więc nie śmieje.
A było by co wspominać
choć większość już nie żyje
bo kiedy umrą już wszyscy
kto twórców tych odkryje.
Dziś wiemy kto planował
układał jakby pierwsze klocki
lecz przecież ktoś budował
a pamięć kto o nich zachował ? 824
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
Wspomnienia o budowniczych Huty im Lenina.
Kiedy czytamy historię budowy miasta i kombinatu HL, to spotykamy się zawsze z nazwiskami projektantów, lub czasem przodowników pracy, jakby to właśnie oni zbudowali to miasto a raczej dzielnicę Krakowa i kombinat. To prawda że ich wkład i zaangażowanie było też nie małe ale jak zwykle, to wielka różnica płacy, do czegoś w końcu też zobowiązuje. Ja będę się tu podpierał głównie nazwiskami tych pierwszych budowniczych, bo to był jednak w mojej ocenie najtrudniejszy okres budowy a gleba bardzo urodzajna, po deszczach stawała się grząskim trzęsawiskiem nie do opanowania. Tory układane na tej glebie, podczas jazdy ulegały deformacji, do tego stopnia że parowóz staczał się z nasypu i potrzeba było kilku dni, na jego podźwignięcie. Z biura gdzie pracowałem jako kalkulator żyję tylko ja, i może Teresa, której nie znam nazwiska, ale ją miło wspominam, gdy była moją rówieśniczką. Były to trzy siostry z Nawojowej Góry. Najstarszym był kolejarz, pan Purchałka, Danusia która wyszła za pana Kaczora, myślę że i ona już nie żyje, bo mąż umarł wcześniej i Adam którego nie pamiętam nazwiska, też zmarł na serce. Po studiach został znanym prokuratorem w Gdańsku Oliwie i raz mnie odwiedził. Inż. Stanisława Karczewskiego gdzieś wspominano, nie mogłem się doszukać inż. Giełżeckiego. Wspominam też miło kalekiego malarza Korbuta, cieśla Orzechowski Rudolf. Ze wsi Lubocza mam miłe wspomnienia ze ślubu, kiedy nas zaprosił po służbie dyspeczerskiej z inż Karczewskim, Jan Broś. Pod nosem Krakowa taki folklor, że do dzisiaj go nie mogę zapomnieć, oraz ich gościny.
2013-03-15 Polityka-Rymki
Włodzimierz Wojakowski
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
Wspomnienia o budowniczych Huty im Lenina.
Wspomnienia nie tyczą tylko uczestników,
bo żyją jeszcze ich dzieci i wnuki .
62 lata to już jest historia
bo lat tych tyczą me wspomnienia
a lata to były bardzo trudne
ocalmy je od zapomnienia.
Od nazwisk aż się kotłuje
nie znane są wszystkich dzieje
lecz kiedy człowiek umiera
bez nazwiska aż pustką wieje.
Niby nie wolno nazwisk
ale jak wskrzesić wspomnienia
kiedy świat w miejscu nie stoi
a nawet swych nazwisk się boi.
Głowa ma pełna wspomnień
dzisiaj to dawne są dzieje
to piękne i trudne czasy
niech nikt się więc nie śmieje.
A było by co wspominać
choć większość już nie żyje
bo kiedy umrą już wszyscy
kto twórców tych odkryje.
Dziś wiemy kto planował
układał jakby pierwsze klocki
lecz przecież ktoś budował
a pamięć kto o nich zachował ? 824
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
Wspomnienia o budowniczych Huty im Lenina.
Kiedy czytamy historię budowy miasta i kombinatu HL, to spotykamy się zawsze z nazwiskami projektantów, lub czasem przodowników pracy, jakby to właśnie oni zbudowali to miasto a raczej dzielnicę Krakowa i kombinat. To prawda że ich wkład i zaangażowanie było też nie małe ale jak zwykle, to wielka różnica płacy, do czegoś w końcu też zobowiązuje. Ja będę się tu podpierał głównie nazwiskami tych pierwszych budowniczych, bo to był jednak w mojej ocenie najtrudniejszy okres budowy a gleba bardzo urodzajna, po deszczach stawała się grząskim trzęsawiskiem nie do opanowania. Tory układane na tej glebie, podczas jazdy ulegały deformacji, do tego stopnia że parowóz staczał się z nasypu i potrzeba było kilku dni, na jego podźwignięcie. Z biura gdzie pracowałem jako kalkulator żyję tylko ja, i może Teresa, której nie znam nazwiska, ale ją miło wspominam, gdy była moją rówieśniczką. Były to trzy siostry z Nawojowej Góry. Najstarszym był kolejarz, pan Purchałka, Danusia która wyszła za pana Kaczora, myślę że i ona już nie żyje, bo mąż umarł wcześniej i Adam którego nie pamiętam nazwiska, też zmarł na serce. Po studiach został znanym prokuratorem w Gdańsku Oliwie i raz mnie odwiedził. Inż. Stanisława Karczewskiego gdzieś wspominano, nie mogłem się doszukać inż. Giełżeckiego. Wspominam też miło kalekiego malarza Korbuta, cieśla Orzechowski Rudolf. Ze wsi Lubocza mam miłe wspomnienia ze ślubu, kiedy nas zaprosił po służbie dyspeczerskiej z inż Karczewskim, Jan Broś. Pod nosem Krakowa taki folklor, że do dzisiaj go nie mogę zapomnieć, oraz ich gościny.
2013-03-15 Polityka-Rymki
Włodzimierz Wojakowski
środa, 13 marca 2013
Życiowe zmiany
820
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
Życiowe zmiany.
Wracając raz jeszcze do roku 1954, to 1 maja, w czasie obchodów dyżurów z moim kierownikiem, poznałem moją przyszłą żonę Jadwigę, tyle że po powrocie z wojska, każde z nas chodziło własnymi ścieżkami, ale wystarczyło jedno przypadkowe spotkanie w lokalu, aby to trwało do dzisiaj. 8 maja 1958 ślub a w lipcu następnego roku narodziny naszego jedynego syna. Z NH powróciłem do Krakowa, by podjąć pracę tym razem w „MADRO” , gdzie budowano maszyny budowlane. 1961 zrobiłem kurs spawacza elektr. Gdy syn podrósł, w 1963 wróciłem do NH. Ale już była to Huta im Lenina a nie Zjednoczenie Budowy Nowej Huty. Musiałem tym razem przejść badania psychotechniczne, które zdałem z wynikiem +5, czyli celująco i przyjęto mnie na nowo powstałą Walcownię Drobną i Drutu do branżówki. Dostałem też przydział na mieszkanie kwaterunkowe, które to 34 m2, otrzymaliśmy w 1964. Będąc już na swoim zaczęliśmy się pomału dorabiać. Pracowałem często dodatkowo po godzinach w Krakowskim PIP-e, wykonując z kolegami dość poważne roboty na terenie Krakowa. Zrobiłem dodatkowo kursy wózkowego, hakowego, kurs samochodowy. Jeśli były za darmo, to nigdy żadnego nie przepuszczałem, tak samo jak pracowałem na wysokościach, bo nigdy nie było wiadomo, czy nie nadarzy się okazja lepszej pracy, a może bardziej ciekawa. Kiedy ruszyła Walcownia Drutu, zostałem brygadzistą utrzymania ruchu na jednej z 4 zmian. W miarę upływu lat, zdrowie na skutek gwałtownych zmian temp. zaczęło szwankować, głównie kręgosłup, złamałem kostkę prawej nogi, później zgniecenie tej samej, klatką walcowniczą i zrezygnowałem z brygadzisty a kiedy ubiłem sobie palec u ręki, aby nie chorować, pracowałem w Biurze Technicznym i dostałem pochwałę za rzetelną pracę od dyrektora, a przecież mogłem leniuchować.
821
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
Życiowe zmiany.
I to była jakby moja przepustka do Biura Technicznego nowo powstającej Walcowni Blach Karoseryjnych. Zostałem pracownikiem umysłowym na stanowisku technologa od Ocynowni Elektrolitycznej aż po Ocynkownię . Rysunki, zamawianie części do remontów i pilnowanie normatywów na magazynie, co nie było zawsze łatwe z powodów braku telefonów. Dzisiaj komputer zastępuje nawet dalekopisy. Następnie awans na st. technologa i premia produkcyjna, to była różnica ~250% średniej krajowej. Lecz pogarszająca się sytuacja gospodarcza, że już nic nie można było kupić i tylko kartki i kolejki, ocet i musztarda. A w Pewex wszystko, ale za dolary. Kiedy nadarzyła się nadzieja na wyjazd za granicę, mimo dobrych zarobków zwolniłem się na własne żądanie. Rok przepracowałem jako konserwator w KPIS, bo na 5 piętrze były biura Pol Serwis. Po roku czekania wyjechałem do Algierii i pracowałem tam 8,5 miesiąca, przy montażu klimatyzacji, spawałem elektrycznie we wszystkich pozycjach, najczęściej na wysokościach i przy montażu wentylatorów. Po powrocie dalej pracuję w KPIS jako spawacz a później kontroler jakości i w 1979 znowu wyjeżdżam, tym razem do Iraku. Na początku robię przy budowie Campu i odwadnianiu terenu a później jeżdżę dużym traktorem, czyszcząc teren pod powstający kanał nawadniający, oraz budowę dróg, ale tym razem to Budimex i płaca o wiele słabsza. Po czterech miesiącach wracam, zwłaszcza że szykuje się wojna Iracko-Irańska a klimat dla reumatyków mimo ciepła zabójczy.
822
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
Życiowe zmiany.
Po powrocie pracuję dalej w tym samym zakładzie, ale jako prac. fiz. wykonuję tym razem grzejniki typu Favier i w 1983-5 wyjeżdżam do Budapesztu jako pracownik Pol serwisu. Pracuję tam przy budowie pojedynczych autobusów na eksport, zgodnie z rysunkiem technicznym. Po powrocie jeden rok nie pracuję wcale a potem jeszcze, w MPK jeden rok. Następnie SKR jako kierownik odcinka obsługującego część wsi maszynami rolniczymi, potem trochę na warsztacie SKR i w 1990 po pęknięciu wrzodów na dwunastnicy, zapaleniu otrzewnej i usunięciu śledziony, przechodzę na rentę a obecnie emeryt. Całość moich wspomnień, ma na celu uświadomić młodym że dobrobyt osiąga się poprzez wykorzystywanie różnych możliwości jakie nam daje własna nauka i praktyka. Nie można nigdy mówić, że coś się nie opłaca, bo nie opłaca się nic nie robić, gdyż nawet duże pieniądze rozchodzą się bardzo szybko, o czym wiedzą sportowcy. Ale teraz jeszcze dodatkowo czym się zajmowałem w życiu. Bardzo dobrze pływałem i w wojsku na mistrzostwach dywizji I i II na 100 i 200m, byłem też ratownikiem, strzelcem wyborowym z KBK, także w masce gazowej. Śpiewałem w kwartecie i tańczyłem w balecie, grałem w szachy, boksowałem w wadze ciężkiej i nigdy nie byłem znokautowany. A w cywilu bez aparatu nurkowałem do 15m głębokości, oraz 50 m na basenie. Uratowałem wielu topielców, jazda na rowerze, łyżwach, nartach, strzelanie z KBKS, bieganie, bilard oraz tenis stołowy, turystyka piesza w górach i wędkowanie a teraz blogowanie. Życzę ZDROWIA.
2013-03-12 Polityka-Rymki
Włodzimierz Wojakowski
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
Życiowe zmiany.
Wracając raz jeszcze do roku 1954, to 1 maja, w czasie obchodów dyżurów z moim kierownikiem, poznałem moją przyszłą żonę Jadwigę, tyle że po powrocie z wojska, każde z nas chodziło własnymi ścieżkami, ale wystarczyło jedno przypadkowe spotkanie w lokalu, aby to trwało do dzisiaj. 8 maja 1958 ślub a w lipcu następnego roku narodziny naszego jedynego syna. Z NH powróciłem do Krakowa, by podjąć pracę tym razem w „MADRO” , gdzie budowano maszyny budowlane. 1961 zrobiłem kurs spawacza elektr. Gdy syn podrósł, w 1963 wróciłem do NH. Ale już była to Huta im Lenina a nie Zjednoczenie Budowy Nowej Huty. Musiałem tym razem przejść badania psychotechniczne, które zdałem z wynikiem +5, czyli celująco i przyjęto mnie na nowo powstałą Walcownię Drobną i Drutu do branżówki. Dostałem też przydział na mieszkanie kwaterunkowe, które to 34 m2, otrzymaliśmy w 1964. Będąc już na swoim zaczęliśmy się pomału dorabiać. Pracowałem często dodatkowo po godzinach w Krakowskim PIP-e, wykonując z kolegami dość poważne roboty na terenie Krakowa. Zrobiłem dodatkowo kursy wózkowego, hakowego, kurs samochodowy. Jeśli były za darmo, to nigdy żadnego nie przepuszczałem, tak samo jak pracowałem na wysokościach, bo nigdy nie było wiadomo, czy nie nadarzy się okazja lepszej pracy, a może bardziej ciekawa. Kiedy ruszyła Walcownia Drutu, zostałem brygadzistą utrzymania ruchu na jednej z 4 zmian. W miarę upływu lat, zdrowie na skutek gwałtownych zmian temp. zaczęło szwankować, głównie kręgosłup, złamałem kostkę prawej nogi, później zgniecenie tej samej, klatką walcowniczą i zrezygnowałem z brygadzisty a kiedy ubiłem sobie palec u ręki, aby nie chorować, pracowałem w Biurze Technicznym i dostałem pochwałę za rzetelną pracę od dyrektora, a przecież mogłem leniuchować.
821
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
Życiowe zmiany.
I to była jakby moja przepustka do Biura Technicznego nowo powstającej Walcowni Blach Karoseryjnych. Zostałem pracownikiem umysłowym na stanowisku technologa od Ocynowni Elektrolitycznej aż po Ocynkownię . Rysunki, zamawianie części do remontów i pilnowanie normatywów na magazynie, co nie było zawsze łatwe z powodów braku telefonów. Dzisiaj komputer zastępuje nawet dalekopisy. Następnie awans na st. technologa i premia produkcyjna, to była różnica ~250% średniej krajowej. Lecz pogarszająca się sytuacja gospodarcza, że już nic nie można było kupić i tylko kartki i kolejki, ocet i musztarda. A w Pewex wszystko, ale za dolary. Kiedy nadarzyła się nadzieja na wyjazd za granicę, mimo dobrych zarobków zwolniłem się na własne żądanie. Rok przepracowałem jako konserwator w KPIS, bo na 5 piętrze były biura Pol Serwis. Po roku czekania wyjechałem do Algierii i pracowałem tam 8,5 miesiąca, przy montażu klimatyzacji, spawałem elektrycznie we wszystkich pozycjach, najczęściej na wysokościach i przy montażu wentylatorów. Po powrocie dalej pracuję w KPIS jako spawacz a później kontroler jakości i w 1979 znowu wyjeżdżam, tym razem do Iraku. Na początku robię przy budowie Campu i odwadnianiu terenu a później jeżdżę dużym traktorem, czyszcząc teren pod powstający kanał nawadniający, oraz budowę dróg, ale tym razem to Budimex i płaca o wiele słabsza. Po czterech miesiącach wracam, zwłaszcza że szykuje się wojna Iracko-Irańska a klimat dla reumatyków mimo ciepła zabójczy.
822
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
Życiowe zmiany.
Po powrocie pracuję dalej w tym samym zakładzie, ale jako prac. fiz. wykonuję tym razem grzejniki typu Favier i w 1983-5 wyjeżdżam do Budapesztu jako pracownik Pol serwisu. Pracuję tam przy budowie pojedynczych autobusów na eksport, zgodnie z rysunkiem technicznym. Po powrocie jeden rok nie pracuję wcale a potem jeszcze, w MPK jeden rok. Następnie SKR jako kierownik odcinka obsługującego część wsi maszynami rolniczymi, potem trochę na warsztacie SKR i w 1990 po pęknięciu wrzodów na dwunastnicy, zapaleniu otrzewnej i usunięciu śledziony, przechodzę na rentę a obecnie emeryt. Całość moich wspomnień, ma na celu uświadomić młodym że dobrobyt osiąga się poprzez wykorzystywanie różnych możliwości jakie nam daje własna nauka i praktyka. Nie można nigdy mówić, że coś się nie opłaca, bo nie opłaca się nic nie robić, gdyż nawet duże pieniądze rozchodzą się bardzo szybko, o czym wiedzą sportowcy. Ale teraz jeszcze dodatkowo czym się zajmowałem w życiu. Bardzo dobrze pływałem i w wojsku na mistrzostwach dywizji I i II na 100 i 200m, byłem też ratownikiem, strzelcem wyborowym z KBK, także w masce gazowej. Śpiewałem w kwartecie i tańczyłem w balecie, grałem w szachy, boksowałem w wadze ciężkiej i nigdy nie byłem znokautowany. A w cywilu bez aparatu nurkowałem do 15m głębokości, oraz 50 m na basenie. Uratowałem wielu topielców, jazda na rowerze, łyżwach, nartach, strzelanie z KBKS, bieganie, bilard oraz tenis stołowy, turystyka piesza w górach i wędkowanie a teraz blogowanie. Życzę ZDROWIA.
2013-03-12 Polityka-Rymki
Włodzimierz Wojakowski
czwartek, 7 marca 2013
Moment wytchnienia.
814. (ciąg dalszy.)
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
Moment wytchnienia.
Jeszcze jestem na tej ziemi
choć czasem serce łomoce
lecz pewnie gdy nad grobem zagrają
ja z urną do góry podskoczę.
Lecz na moment zmienię temat
bo dzisiaj też trudne są ruchy
że braki są pracy to wiemy
i czy potrzeba zawieruchy ?
Wtedy też była Polska,
mówiono nawet niezawisła
ale że długo w złym stanie
jak stara kapusta sama skisła.
Na tamte czasy były śpiewy
i pewne związków zadania
więc flaga na maszcie i obóz
i młodych z tym powiązania.
Czy to była ludzi pasja ?
Czy że w tych czasach oni żyli
bo dzisiaj na to patrząc by porównać
czy mieli wtedy może pas u szyi ?
I teraz trwa ciągła budowa
nie mogę sam poznać Krakowa
ale że nic nie uznaje opozycja
to PiS-u, już tylko pusta mowa.815
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
Moment wytchnienia.
Kaczyński co nie zna życia
polityk, bo dobrze i długo gada
bez żony oraz własnych dzieci
z teorii też papież powiada.
Co można dzisiaj językiem
pewnie to wszyscy wiemy
ale bez wiedzy praktycznej
wszystkiego nie posiądziemy.
Powiem wszystkim szczerze
by nauki pojąć wszystkie
należy chociaż próbować
by stały się nam bliskie
Ale czy mnie także wtedy
jak dzisiaj przyszło do głowy
że w życiu aż tyle można
zapewne, że nie ma mowy.
A jednak mój wtedy umysł
do dzisiaj wszakże sprawny
okazał się aż nad podziw
nadzwyczaj do tego poprawny.
Gdy zacznę więc wyliczać
oko wam może zbieleje
bo ja sam dzisiaj ze siebie
w duchu aż prawie się śmieję. 816
Gdy dzisiaj sobie wspominam. (Dalszy ciąg nastąpi.)
Moment wytchnienia (prozą).
Urodzony w Krakowie 22.01.1934r., naukę w szkole Powszechnej rozpocząłem już za okupacji niemieckiej w 1940 roku w Krakowie. Byłem zawsze najmłodszy nawet i w Technikum, przed czym tak bardzo wzbraniają się nasi politycy, nie chcąc uczyć 6 latków. Ojciec w tym samym roku wrócił z niewoli niemieckiej jako inwalida. Szkołę Powszechną, wtedy próbną 8 letnią, ukończyłem w 1948r., a że mój starszy brat, został później inż. melioracji, ja miałem objąć warsztat mech-ślusarski po ojcu, więc rozpocząłem naukę zawodową i praktykę u mojego ojca, mając wtedy 14 lat. Drugi brat, urodził się już po wojnie w 1945r. Mając 16 lat ukończyłem praktykę, ale naukę kontynuowałem już w Technikum Obróbki Skrawaniem wieczorowym i ukończyłem je w roku 1953. W tym samym roku komuna zniszczyła naszą prywatną inicjatywę i skończył się mój zamysł przejęcia warsztatu od ojca.
Zmysł komunistów niszczenia co było prywatne, to szczyty bezczelności i do dzisiaj ich bezkarności, bo ojciec już pracując w obcej firmie, musiał im płacić zaległe domiary, które przecież były fikcją a nie za braki księgowania wykonywanych robót. Nikt do tej pory, nie postarał się, o zwrot tych kradzionych pieniędzy i naprawienie tej niesprawiedliwości społecznej. To była własność zagrabiona a wypracowana własnymi rękami. KK dostał ziemię, czy więc prywatny właściciel jest kimś gorszym od kościoła ? Ale to inny temat, chociaż żyją jeszcze politycy, którzy ten złodziejski ustrój popierali.
2013-03-07 Polityka-Rymki
Włodzimierz Wojakowski
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
Moment wytchnienia.
Jeszcze jestem na tej ziemi
choć czasem serce łomoce
lecz pewnie gdy nad grobem zagrają
ja z urną do góry podskoczę.
Lecz na moment zmienię temat
bo dzisiaj też trudne są ruchy
że braki są pracy to wiemy
i czy potrzeba zawieruchy ?
Wtedy też była Polska,
mówiono nawet niezawisła
ale że długo w złym stanie
jak stara kapusta sama skisła.
Na tamte czasy były śpiewy
i pewne związków zadania
więc flaga na maszcie i obóz
i młodych z tym powiązania.
Czy to była ludzi pasja ?
Czy że w tych czasach oni żyli
bo dzisiaj na to patrząc by porównać
czy mieli wtedy może pas u szyi ?
I teraz trwa ciągła budowa
nie mogę sam poznać Krakowa
ale że nic nie uznaje opozycja
to PiS-u, już tylko pusta mowa.815
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
Moment wytchnienia.
Kaczyński co nie zna życia
polityk, bo dobrze i długo gada
bez żony oraz własnych dzieci
z teorii też papież powiada.
Co można dzisiaj językiem
pewnie to wszyscy wiemy
ale bez wiedzy praktycznej
wszystkiego nie posiądziemy.
Powiem wszystkim szczerze
by nauki pojąć wszystkie
należy chociaż próbować
by stały się nam bliskie
Ale czy mnie także wtedy
jak dzisiaj przyszło do głowy
że w życiu aż tyle można
zapewne, że nie ma mowy.
A jednak mój wtedy umysł
do dzisiaj wszakże sprawny
okazał się aż nad podziw
nadzwyczaj do tego poprawny.
Gdy zacznę więc wyliczać
oko wam może zbieleje
bo ja sam dzisiaj ze siebie
w duchu aż prawie się śmieję. 816
Gdy dzisiaj sobie wspominam. (Dalszy ciąg nastąpi.)
Moment wytchnienia (prozą).
Urodzony w Krakowie 22.01.1934r., naukę w szkole Powszechnej rozpocząłem już za okupacji niemieckiej w 1940 roku w Krakowie. Byłem zawsze najmłodszy nawet i w Technikum, przed czym tak bardzo wzbraniają się nasi politycy, nie chcąc uczyć 6 latków. Ojciec w tym samym roku wrócił z niewoli niemieckiej jako inwalida. Szkołę Powszechną, wtedy próbną 8 letnią, ukończyłem w 1948r., a że mój starszy brat, został później inż. melioracji, ja miałem objąć warsztat mech-ślusarski po ojcu, więc rozpocząłem naukę zawodową i praktykę u mojego ojca, mając wtedy 14 lat. Drugi brat, urodził się już po wojnie w 1945r. Mając 16 lat ukończyłem praktykę, ale naukę kontynuowałem już w Technikum Obróbki Skrawaniem wieczorowym i ukończyłem je w roku 1953. W tym samym roku komuna zniszczyła naszą prywatną inicjatywę i skończył się mój zamysł przejęcia warsztatu od ojca.
Zmysł komunistów niszczenia co było prywatne, to szczyty bezczelności i do dzisiaj ich bezkarności, bo ojciec już pracując w obcej firmie, musiał im płacić zaległe domiary, które przecież były fikcją a nie za braki księgowania wykonywanych robót. Nikt do tej pory, nie postarał się, o zwrot tych kradzionych pieniędzy i naprawienie tej niesprawiedliwości społecznej. To była własność zagrabiona a wypracowana własnymi rękami. KK dostał ziemię, czy więc prywatny właściciel jest kimś gorszym od kościoła ? Ale to inny temat, chociaż żyją jeszcze politycy, którzy ten złodziejski ustrój popierali.
2013-03-07 Polityka-Rymki
Włodzimierz Wojakowski
środa, 6 marca 2013
Dalszy ciąg Gdy dzisiaj sobie wspominam.
812 Dalszy ciąg.
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
Co w życiu ja robiłem ?
do dzisiaj sam nie wierzę
że wszystko to przeżyłem
bo swoją miarą mierzę.
Że nie zostałem inżynierem
bo technik nie był zerem
miałem też całkiem inne plany
z zakładem ojca związany.
Praktykę ślusarza precyzyjnego
ukończyłem u ojca w warsztacie
a czeladnikiem zostałem mając 16 lat
bo warsztat miałem objąć po tacie.
Komuna prywatę zniszczyła
zniszczyła też moją rodzinę
a że nie było już warsztatu
w mym ciele odkryłem sprężynę.
Zmieniłem wtedy środowisko
więc także miejsce pracy
ale że nie docenili mych zasług
pożegnałem prędko z powodu płacy.
Zaczęła się wielka budowa
kombinat i dzielnica Nowa Huta
ja miałem tylko lat siedemnaście
i to był wtedy mój czas właśnie.
Tu się rozpoczyna, prawdziwa edukacja
i czy to moja siła, że tu jej demonstracja
bo byłem wtedy młody, zaczątki mego życia
lecz myślę dzisiaj sobie, że rekord nie do pobicia. 813 Ciąg dalszy.
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
Rok 1951 to jeszcze zaczątki budowy
i nie istniejący już Zarząd Kolejowy
zakład pominięty całkiem w historii ,
powinien pracę zakończyć, ale w glorii.
To przecież transport i zaopatrzenie
w dzień i w nocy jak zbawienie
całe składy ziemi a często błota
na sam widok, paskudna to była robota.
Ludność wsi za chlebem jak tsunami
i do dzisiaj pozostali w mieście z nami
wtedy też brakowało miejsc do pracy
a na kombinacie pracowali nawet wozacy.
Braki inżynierów, więc technik bywał górą
ja jeszcze się uczyłem, a byłem już figurą
początki dosyć trudne, lecz kiedy się wyznali
choć byłem jako fizyczny, do biura mnie dawali.
Nie powiem że to dla Polski
bo robiłem głównie dla siebie
ale nie myślę że jakiś anioł
do dzisiaj mnie jeszcze kolebie.
Przypomnę więc co ja wtedy
a nawet później robiłem
bo przecież w 1953 już jako Technik
pracę i z zyskiem zmieniłem.
2013-03-05 Polityka-Rymki
Włodzimierz Wojakowski
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
Co w życiu ja robiłem ?
do dzisiaj sam nie wierzę
że wszystko to przeżyłem
bo swoją miarą mierzę.
Że nie zostałem inżynierem
bo technik nie był zerem
miałem też całkiem inne plany
z zakładem ojca związany.
Praktykę ślusarza precyzyjnego
ukończyłem u ojca w warsztacie
a czeladnikiem zostałem mając 16 lat
bo warsztat miałem objąć po tacie.
Komuna prywatę zniszczyła
zniszczyła też moją rodzinę
a że nie było już warsztatu
w mym ciele odkryłem sprężynę.
Zmieniłem wtedy środowisko
więc także miejsce pracy
ale że nie docenili mych zasług
pożegnałem prędko z powodu płacy.
Zaczęła się wielka budowa
kombinat i dzielnica Nowa Huta
ja miałem tylko lat siedemnaście
i to był wtedy mój czas właśnie.
Tu się rozpoczyna, prawdziwa edukacja
i czy to moja siła, że tu jej demonstracja
bo byłem wtedy młody, zaczątki mego życia
lecz myślę dzisiaj sobie, że rekord nie do pobicia. 813 Ciąg dalszy.
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
Rok 1951 to jeszcze zaczątki budowy
i nie istniejący już Zarząd Kolejowy
zakład pominięty całkiem w historii ,
powinien pracę zakończyć, ale w glorii.
To przecież transport i zaopatrzenie
w dzień i w nocy jak zbawienie
całe składy ziemi a często błota
na sam widok, paskudna to była robota.
Ludność wsi za chlebem jak tsunami
i do dzisiaj pozostali w mieście z nami
wtedy też brakowało miejsc do pracy
a na kombinacie pracowali nawet wozacy.
Braki inżynierów, więc technik bywał górą
ja jeszcze się uczyłem, a byłem już figurą
początki dosyć trudne, lecz kiedy się wyznali
choć byłem jako fizyczny, do biura mnie dawali.
Nie powiem że to dla Polski
bo robiłem głównie dla siebie
ale nie myślę że jakiś anioł
do dzisiaj mnie jeszcze kolebie.
Przypomnę więc co ja wtedy
a nawet później robiłem
bo przecież w 1953 już jako Technik
pracę i z zyskiem zmieniłem.
2013-03-05 Polityka-Rymki
Włodzimierz Wojakowski
niedziela, 3 marca 2013
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
810
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
Gdy dzisiaj sobie wspominam
to aż sam już nie wierzę
ile nasz naród po wojnie
złożył Polsce w ofierze.
W koło co tylko żyło
my Polskę odbudujemy
bo choć kraj zrujnowany
ale my jeszcze żyjemy.
Powstały hufce pracy
a za trudności w szkole
jak nie idzie ci nauka
to w hufcu się ucz matole.
To już lata pięćdziesiąte
lecz serca jakże gorące
dzisiaj mogę rację przyznać
ta akcja była niczym słońce.
Dzisiaj pewnie potrzebna
była by taka duża zmiana
bo tylko praca albo nauka
zakłóca sen nam z rana.
Musimy świecić mądrością
czy chcemy lub nie chcemy
bo my przed każdym problemem
jak zwykle późno stajemy.
Bo tak pomyśleć dobrze
dokąd ta nauka prowadzi
i wszystkich wykształconych
za biurkiem kto posadzi ?
Wspominam hufce pracy
nie całkiem od parady
bo brak fachowców fizycznych
i pewna praca, jak nie ma posady.
Gdy wspominam moją pracę
często siedziałem za biurkiem
ale to raczej z przymusu
bo nie lubiłem być gryzipiórkiem.
Gdyby ktoś jak ja wtedy
pracował a wieczorem w szkole
to było przecież takich wielu
co podziękowali za taką dolę.
Technikum wieczorowe (Kraków)
praca na kombinacie w N.H.
nie było środków transportu
a spanie tak zwane "przedkogucie".
Warszawa po wojnie
Gdy dzisiaj sobie wspominam.
Gdy dzisiaj sobie wspominam
to aż sam już nie wierzę
ile nasz naród po wojnie
złożył Polsce w ofierze.
W koło co tylko żyło
my Polskę odbudujemy
bo choć kraj zrujnowany
ale my jeszcze żyjemy.
Powstały hufce pracy
a za trudności w szkole
jak nie idzie ci nauka
to w hufcu się ucz matole.
To już lata pięćdziesiąte
lecz serca jakże gorące
dzisiaj mogę rację przyznać
ta akcja była niczym słońce.
Dzisiaj pewnie potrzebna
była by taka duża zmiana
bo tylko praca albo nauka
zakłóca sen nam z rana.
Musimy świecić mądrością
czy chcemy lub nie chcemy
bo my przed każdym problemem
jak zwykle późno stajemy.
Bo tak pomyśleć dobrze
dokąd ta nauka prowadzi
i wszystkich wykształconych
za biurkiem kto posadzi ?
Wspominam hufce pracy
nie całkiem od parady
bo brak fachowców fizycznych
i pewna praca, jak nie ma posady.
Gdy wspominam moją pracę
często siedziałem za biurkiem
ale to raczej z przymusu
bo nie lubiłem być gryzipiórkiem.
Gdyby ktoś jak ja wtedy
pracował a wieczorem w szkole
to było przecież takich wielu
co podziękowali za taką dolę.
Technikum wieczorowe (Kraków)
praca na kombinacie w N.H.
nie było środków transportu
a spanie tak zwane "przedkogucie".
C.D.N.
2013-03-03 Polityka-Rymki
Włodzimierz Wojakowski
Warszawa po wojnie |
Subskrybuj:
Posty (Atom)